Kruk napisał(a):
Zatem dam sobie spokój z kierownicą segmentową; będzie cała jednolicie otaczająca wirnik w postaci cylindra podnoszonego i opuszczanego. W ten sposób regulowana będzie wielkość szczeliny przez którą woda będzie wpadać na wirnik.
W porównaniu z konwencjonalną kierownicą wielołopatkową, jest ta zaleta że nie ma żadnych łopatek, na których z łatwością czepiają się wszelkie "nieczystości" płynące z wodą.
Mam nadzieję, że tym razem farhigh nie będzie miał już tak silnych argumentów, by i to wybić mi z głowy!!!
Niestety, ale ten pomysł z zasuwą cylindryczną jako organem regulacji chciałbym Ci również skutecznie wybić z głowy. Za przymkniętą zasuwą nastąpi olbrzymie (!) zaburzenie przepływu i absolutnie nierównomierny napływ na wirnik. Argumenty praktycznie podobne jak powyżej, czyli lokalny spadek ciśnienia, możliwość kawitacji i drgań. A oprócz tego
bardzo duże straty. Wiem to, bo mój kolega z pracy przeprowadzał badania przepływu za tym elementem. Taki organ jest używany niezwykle rzadko i służy tylko całkowitego odcinania przepływu, ale absolutnie nie do regulacji.
Kruk napisał(a):
Regulowana jest - gdy nie starcza już wody, by zapewnić jej pełen przełyk - za pomocą li tylko zasuwy hydraulicznej.
Jeżeli na "pełnym przełyku" osiągamy nawet powyżej 45 kW, to na przymkniętym przez wspomnianą zasuwę hydrauliczną nawet poniżej 15 kW.
Wiadomo, że w tych warunkach nie można zapewnić równomiernego obciążenia wirnikowi; woda zostaje spracowywana dopiero w końcówce spirali - jak mniemam - i o dziwo (wg moich obserwacji) ze stosunkowo największą sprawnością!
I przy takiej regulacji bym na Twoim miejscu pozostał, jeśli oczywiście nie chcecie konstruować i wykonywać prawidłowej pełnej kierownicy na pełnym obwodzie wirnika. Na obecnej zasuwie też tracicie pewnie sporo ciśnienia i zaburzacie przepływ za nią, ale jeśli jest ona w odpowiedniej odległości od wirnika to przepływ zdąży się uspokoić. Z reguły mówi się o uspokojonym przepływie na odległości równiej około 15-20 średnic rury za organem w niej umieszczonym.
Muszę Cię poprawić - woda nie jest spracowywana na końcówce spirali, tylko na całym jej obwodzie ze stałą prędkością wlotową (oczywiście przy założeniu, że zmienność powierzchni przekrojów spirali na jej obwodzie jest odpowiednio zaprojektowana). Największą sprawność otrzymujecie przy niepełnym przełyku najprawdopodobniej dlatego, ponieważ wirnik ma tam swój optymalny punkt pracy. Ze spiralą nie ma to nic wspólnego.
Kruk napisał(a):
Otóż wziąłem pod uwagę ten nierównomierny napór wody na wirnik, ale - tłumaczyłem sobie - jak pracuje Pelton - przecież praktycznie otrzymuje uderzenie na jedną tylko z wielu łopatek wirnika (fakt, że obroty pracy Peltonów są pewnie znacząco niższe niż np. Francisa).
W Peltonach mamy do czynienia z bardzo niewielkim naporem promieniowym, nawet jeśli włączona jest tylko jedna dysza. Jeśli pracują dysze symetrycznie naprzeciwległe, np. w turbinie 6-dyszowej dysze nr. 1, 3 i 5 to napór promieniowy jest praktycznie pomijalny. Mylisz się jeśli chodzi o obroty. Peltony kręcą się w granicach 200-1000 obr/min. Duża ilość łopatek oznacza dużą cykliczność a więc amplitudy drgań są niewielkie. Dodatkowo nie mamy tu do czynienia z pulsacjami ciśnienia na wirniku, ponieważ mamy ciśnienie otoczenia. We Francisie natomiast, gdybyś zasilił go tylko w części obwodu odcinając część spirali, miałbyś drgania powodowane lokalną pulsacją ciśnienia spowodowaną nierównomiernym i zaburzonym dopływem.