[b:37678f2990]W Polsce jest jeszcze duży potencjał wykorzystania wody jako źródła energii. Barierę stanowią wysokie podatki, biurokracja i brak planów zagospodarowania przestrzennego gmin - napisało Życie Warszawy. [/b:37678f2990]
Według Jerzego Kujawskiego, właściciela pięciu elektrowni wodnych i producenta turbin z Kościerzyny, uzyskanie pozwolenia na budowę elektrowni wodnej musi być w zgodzie z aż sześcioma ustawami. Â Dlatego od pomysłu do początku realizacji mogą minąć nawet trzy lata. Kolejny rok trzeba poświęcić na budowę Â powiedział Życiu Warszawy Jerzy Kujawski.
– Te bariery odstraszają potencjalnych inwestorów. A chętnych do budowy elektrowni wodnych jest wielu. – Obecnie do produkcji energii elektrycznej z wody wykorzystanych jest zaledwie 17 proc. zasobów wodnych kraju. Możliwości rozwoju więc są – uważa Kujawski.
Na bariery biurokratyczne narzeka również Bogusław Puchowski, prezes Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych. Jego zdaniem, problemem są również częste zmiany przepisów oraz niejednolita interpretacja prawa przez urzędy skarbowe.
– W innej rzeczywistości prawnej podejmujemy decyzję o budowie elektrowni wodnej, w innej przygotowujemy dokumenty, a w zupełnie innej rozpoczynamy eksploatację – mówił Bogusław Puchowski podczas zakończonego w ubiegły piątek seminarium Energy Finance 2006 – odnawialne źródła energii.
Według przedsiębiorców, barierą dla inwestycji w odnawialne źródła energii jest też brak planów zagospodarowania przestrzennego gmin oraz niejasności związane z własnością gruntów pod wodami. – Często nie wiadomo, kto jest właścicielem działki wokół zbiornika wodnego – powiedział Puchowski.
Obecnie w Polsce funkcjonuje ponad 500 elektrowni wodnych. – Około czterystu obiektów jest w prywatnych rękach. Pozostałe należą do zakładów energetycznych. Najwięcej jest ich w okolicach Gdańska, Słupska, na Warmii i Mazurach oraz na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem – powiedział gazecie Jerzy Kujawski. W wielu tych elektrowniach wodnych, jak chociażby na rzece Łynie w okolicach Olsztyna, funkcjonują jeszcze urządzenia z początku XX wieku.
Tomasz Kowalczyk z Towarzystwa Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych mówi, że otrzymanie pozwolenia na budowę elektrowni, a nawet jej wybudowanie, nie kończy problemów przedsiębiorcy.
Najtrudniejsze jest uzyskanie płynności finansowej po uruchomieniu inwestycji. – Bywa, że przez pierwsze dwa – trzy lata trzeba się liczyć z problemami – uważa Tomasz Kowalczyk. Z kolei zdaniem Leszka Nowaka z KE ENERGA SA, inwestycje w odnawialne źródła energii mają pozytywny aspekt społeczny.
– Dają szanse na rozwój obszarów wiejskich, dodatkowe dochody dla gmin dzięki opodatkowaniu elektrowni oraz nowe miejsca pracy – uważa Leszek Nowak.
Według Kujawskiego, ważnym argumentem za budową takich elektrowni jest zretencjonowana woda, na której brak cierpi rolnictwo. Taki zbiornik to zapas sprzyjający nawodnieniu terenu, poprawie klimatu, zahamowaniu gwałtownego spływu wód wiosennych czy jesiennych.
Uczestnicy konferencji narzekali jednak na brak wsparcia dla odnawialnych źródeł energii ze strony rządu. Według Bogusława Puchowskiego, jest to jedna z najbardziej obciążonych podatkami dziedzin gospodarki. Jak wyjaśnił, taka działalność jest aż trzykrotnie opodatkowana – podatkiem od nieruchomości, podatkiem od wartości budowli oraz podatkiem od gruntów Skarbu Państwa pokrytych wodami wykorzystywanymi do produkcji energii elektrycznej.
|