No Czes przesadzili z ceną skupu energi odnawialnej. Swoją droga ciekawe czy to dotyczy tylko energii słonecznej czy całej zielonej. Z artykułu nie wynika. Miłego czytania.
Nad Wełtawą politycy i komentatorzy kłócą się o to, jak bardzo bezsensowna jest ustawa o odnawialnych źródłach energii, która zmieniła Czechy w raj dla właścicieli elektrowni słonecznych.
Dzięki uchwalonej pięć lat temu ustawie o odnawialnych źródłach energii gwarantowana przez państwo cena wykupu energii z czeskich elektrowni słonecznych została usankcjonowana prawnie, przez co stała się najwyższa w Europie. - Cena wykupu energii z elektrowni słonecznych jest dziś dziesięciokrotnie wyższa niż cena rynkowa - przyznaje Blahoslav Nemeczek, wiceprzewodniczący Urzędu Regulacji Energetyki.
Różnicę muszą pokryć odbiorcy energii i dlatego w przyszłym roku energia elektryczna w Czechach zdrożeje o 22 proc.!
W ciągu jednego tylko roku w Czechach wyrosły elektrownie słoneczne o mocy całkowitej 1800 MW. Zbliżoną mocą dysponują dwa bloki największej środkowoeuropejskiej elektrowni jądrowej w Temelinie.
- Robię miesięcznie 10 tys. km, bo budujemy trzy wielkie elektrownie słoneczne, każdą w innej części kraju - mówi mi menedżer jednej z największych czeskich firm budowlanych. - Musimy zdążyć do końca roku - dodaje i wie, co mówi.
Państwo przeraziło się bowiem nakładów, które musiałoby ponieść, więc zamierza przyhamować rozwój branży słonecznej i od 2011 roku zmienić przepisy dotyczące energii słonecznej. Dlaczego dopiero w przyszłym roku, skoro o problemie mówi się od co najmniej roku, kiedy to w branży zaczął się boom i stało się jasne, że państwa nie stać na tak intensywny rozwój energii słonecznej?
Odpowiedź jest być może prosta. W słoneczny biznes zaangażowało się wielu polityków, choć się tylko o kilku, w tym o byłym wicemarszałku sejmu, ludowcu Janie Kasalu, byłym ministrze transportu (i także ludowcu) Milanie Simonovskim oraz posłach rządzącej ODS Janie Spiku i opozycyjnej socjaldemokracji Jirzim Petrze.
Słonecznym przedsiębiorcom dobrze też zrobiło nieuchwalenie ustawy mającej utrudnić przekwalifikowywanie ziemi rolnej na budowlaną w okolicach wielkich miast. I po staremu za opłatą 3 euro za metr kwadratowy można przekwalifikować nawet najbardziej urodzajną glebę na teren budowlany o nieporównywalnie wyższej cenie. Dzięki temu nie było problemu z postawieniem pod Mielnikiem, na najbardziej urodzajnym obszarze Czech, elektrowni słonecznej o mocy 35 MW. To dziewiąta największa elektrownia słoneczna w Europie. Mamy ją kosztem zniknięcia 82,5 ha świetnej gleby, którą zajęły panele słoneczne w Veprzeku pod Mielnikiem.
Pikantny, choć w tym biznesie stosunkowo powszechny jest fakt, że inwestor, który wyłożył 2 mld koron, bo tyle kosztowała elektrownia, pozostaje nieznany. Ukrywa się pod podstawioną spółką z o.o. Według dziennika "Lidove Noviny" aż trzy czwarte właścicieli tych elektrowni to obcokrajowcy, w znacznej części Chińczycy i Wietnamczycy, którzy w Czechach stanowią trzecią co do liczebności mniejszość narodową. Jednak najważniejszymi inwestorami w tej dziedzinie w Czechach są Niemcy. Także w Niemczech elektrownie przeżywają słoneczne boom, ale ceny wykupu energii są znacznie niższe niż w Czechach.
Zdaniem znawców problemu inwestorzy działający w tej branży celowo stworzyli niejasną strukturę i wciągnęli do tego biznesu polityków, oferując im udziały w swych firmach.
Aby nie znikły fantastyczne warunki rozwoju branży zależy też bankom, które dały kredyty rzędu kilkudziesięciu miliardów koron na budowę elektrowni.
Rząd oficjalnie wyraził duże zaniepokojenie niepowstrzymanym rozwojem energetyki słonecznej, ale jednym z największych inwestorów w tej branży jest kontrolowany przez państwo gigant energetyczny CEZ. Stawia on trzy olbrzymie elektrownie słoneczne o mocy ponad 100 MW.
Elektrownia niedaleko środkowoczeskich Milovic o mocy 50 MW będzie największą w Europie Środkowej i czwartą na świecie. CEZ, jedna z najbardziej dochodowych firm na świecie, zapewnia milionowe dochody politykom zasiadającym w radach nadzorczych. Kolejne pieniądze płyną z firmy poprzez działalność fundacji. Jej szefowie za sprawą miliardowych bonusów należą do najbogatszych ludzi w Czechach.
Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,76842,8365013,Czes ... z0zNzwWjdO