Wg, mnie to bełkot. Kolejny maniak z perpetum mobile. Nawet udowodnić wprost tego nie można, bo nie przedstawił żadnej koncepcji wykorzystania ciśnienia. Po prostu stwierdził, że jest, i oznacza to, że można spożytkować je bez żadnego wkładu energii. Przez domniemanie przyjmuję, że profesor chce wepchnąć na 10 km w głąb oceanu cylinder ze szczelnym tłokiem, który po zwolnieniu zawleczki wyleci w górę jak spławik, tyle, że z szybkością światła. Profesorowi zabrakło wyobraźni do obliczenia ile energii wymaga wepchnięcie tego ustrojstwa na 10 km w głąb oceanu. Kłania się prawo Archimedesa. Bilans nawet na zero nie wychodzi, zresztą jak zwykle, z prostej przyczyny jaką jest współczynnik sprawności, który w praktyce nigdy nie jest równy 1, z powszechnie znanych powodów. Profesor, pisząc ten felieton, zapomniał może, że do pojawienia się ruchu potrzebna jest różnica ciśnień. Niestety ocean to nie nadmuchany balon, i nie wystarczy zrobić w nim dziurki. Raczej jest to ściśnięta sprężyna, którą zwolnić może jedynie zmiana przyspieszenia ziemskiego lub zmniejszenie ciśnienia atmosferycznego. Trochę chaotycznie to napisałem, jest już późno.
|